Szkoła podstawowa – fotografii przyrody – cz.3

Fotografowanie przyrody

3.

Rozpoznaj temat przyszłych zdjęć

O tym piszą wszyscy profesjonalni fotografowie przyrody; zawsze jest to dla nich pierwszy etap pracy nad sesją fotograficzną. Przyjąłem to od nich bez zastrzeżeń, chociaż w odniesieniu do innych spraw bywa, że nie zawsze postępuję (i to świadomie) zgodnie z ich wskazówkami. Jeżeli wybierasz przyrodniczy temat swoich zdjęć, postaraj się jak najlepiej go poznać teoretycznie, zrobić rozeznanie w terenie i wybrać odpowiednią miejscówkę.

Może to decydować o sukcesie lub porażce. Źródeł poznania tematu zdjęć jest dużo; można zacząć od Internetu, szukać w czasopismach, książkach czy w rozmowach z jego znawcami. Rozpoznanie terenowe jest równie ważne. Czasem jest niezwykle łatwe – dziką przyrodę fotografuję zwykle w środku Polski, w promieniu 1 km od naszego wiejskiego siedliska. Ale zapuszczam się też za Wisłę, gdzie leżą wspaniałe tereny przyrodnicze od Bieszczad przez Lubelszczyznę, Podlasie, po Suwalszczyznę. Tam o rozpoznanie terenowe nie jest już tak łatwo. Ale od czego są pomocni i życzliwi mieszkańcy tych terenów.

Poznaj zachowanie i zwyczaje zwierząt

W miejscu przyszłych zdjęć uważnie obserwujmy, gdzie najczęściej przebywają interesujące nas zwierzęta, a przede wszystkim skąd przychodzą czy przylatują. W mieście ptaki można fotografować w parku, na ulicy, na balkonie, na dachu. Mieszkając na wsi czy wyjeżdżając na działkę, tematy do fotografowania można mieć na podwórku. Gniazdujący zwykle w koronach drzew za domem grzywacz (1) przemieszczał się między dębem a świerkiem.
Z wcześniejszych obserwacji różnych gołębi, w tym pocztowych, wiedziałem, że na chwilę przed odlotem rozkładają pióra ogona w bardzo fotogeniczny wachlarz. Cierpliwie czekałem na tę chwilę, i… udało się. Wśród fotografów przyrody istnieje „zasada” – fotografujmy zwierzęta z ich perspektywy, niemal z poziomu ich oczu. Warto jednak czasem, dla uzyskania pożądanego efektu, fotograficzne zasady łamać.
Tutaj efektem jest rozłożony wachlarz ogona. Gdyby gołąb miał ogon złożony, takie zdjęcie uważałbym za duży błąd w fotograficznej sztuce.

1. Grzywacz – nasz największy gołąb umie ładnie zapozować

Nawet po przygotowaniu się do zdjęć w dobrze rozpoznanym temacie i terenie bywają trudności, ale i przyjemne niespodzianki. Dużym utrudnieniem jest nocna pora aktywności borsuków; W małym lasku na skraju pól, odległym zaledwie kilkaset metrów od mojego siedliska jest borsucza nora. Borsuki mają bardzo słaby wzrok, ale wyjątkowo dobry węch.

Żeby mój zapach nie był wyczuwalny, czatownię zbudowałem na słupach, a zasiadałem na niej co najmniej godzinę wcześniej przed zachodem słońca, czasem przed jego wschodem. Mimo dobrego przygotowania, długa zasiadka w czatowni często była bezowocna. Czasem borsuk wystawiał z nory głowę (2), obwąchiwał otoczenie i wycofywał się.

Tylko raz siedział przy norze dłużej robiąc gruntowną toaletę. Deficyt światła zmusił mnie do ustawienia czułości ISO 3200, co jak na staruszka Lumix GH1w systemie m4/3 było dużo za dużo. Zdjęcie technicznie nie zachwyca, dla mnie jest jednak ważnym dokumentem. U mnie borsuki są aktywne, kiedy jest za ciemno, a poza tym są niezwykle ostrożne.

2. Borsuk jest wielkim czyściochem; tu podczas toalety

Upór i cierpliwość

Na pozostawionych przyrodzie za domem wilgotnych ugorach rośnie dzika roślinność, którą zasiedlają liczne gatunki owadów i pająków. Przez kilka tygodni fotografowałem tę samą samicę tygrzyka paskowanego. Ciepłolubny tygrzyk pod koniec XX w. przywędrował do Polski z basenu Morza Śródziemnego zwiastując ocieplenie klimatu.
Na kępie situ samica założyła sieć łowną, a następnie budowała misterny kokon (3), którego po złożeniu jajeczek długo pilnowała. Młode wyklują się dopiero wiosną następnego roku. Do fotografowania tygrzyków i innych pająków wrócę w jednym z dalszych wpisów.

3. Samica tygrzyka paskowanego – jeden z największych (już naszych) pająków

Trzmiel ziemny ma swoje norki w obrębie siedliska i za płotem. Mam dużo zdjęć tego owada, ale zależało mi na portrecie z kropelkami rosy (4). Po pierwsze, należało poczekać na dużo wilgoci w powietrzu po wcześniejszym deszczu.

Po drugie, należało wyśledzić na jakich roślinach trzmiele i inne owady w tych dniach spijają nektar. Po trzecie, należało zapamiętać, gdzie podczas wieczornego ochłodzenia zastała trzmiela noc (zwykle jednak wracają do gniazda).

Po czwarte, nie wolno mi było zaspać. Dopiero takie uwarunkowania zapewniły osiągnięcie celu. Tak można przygotować się i łatwo zaplanować zdjęcia, kiedy plener jest blisko domu.

4. Trzmiel ziemny – u mnie widziany częściej niż pszczoły miodne

A co kiedy na zdjęcia trzeba pojechać kilkaset kilometrów dalej?

W Lasy Janowskie (Janów Lubelski to moje rodzinne miasto) jeżdżę często i „przy okazji” odwiedzam w Szklarni rezerwat wolno żyjących koni biłgorajskich, które są potomkami tarpana i koni chłopskich. Dobrze poznałem miejsce, ich opiekuna – pana Zbyszka oraz same konie. Poświęcę im oddzielny wpis. Tutaj prezentuję tylko jedno zdjęcie, które dzięki dobremu przygotowaniu zaplanowałem.

Po nocy spędzonej w lesie konie wychodzą o świcie na pastwisko. Ważne dla mnie było znalezienie się tam przed słońcem, kiedy nad pastwiskiem zalegała mgła. To ona zapewniła mi pokazanie magii tego miejsca, kiedy pojawiła sią, jak zjawa, pierwsza klacz (5). W programie graficznym usunąłem kolor. Próbowałem jeszcze kilka razy zrobić podobne zdjęcie z większą liczbą koni – bez skutku.
Wykorzystuj zaistniałe warunki, mogą się już nie powtórzyć.

5. W Szklarni fotografowanie koni zaczynam przed wschodem słońca z uwagi na urok, jaki ma to miejsce  o świcie

Na wyjazdach zadbaj o pomoc miejscowych

Moje wyjazdy na Podlasie zaowocowały wieloma ciekawymi zdjęciami dzięki pomocy mieszkańców tego przyrodniczego zakątka. Przy okazji wystawy zdjęć roślin leczniczych w Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu poznałem fantastycznych ludzi i uzyskałem ich pomoc w fotografowaniu różnych tematów.

Pan Piotr okazał się świetnym pszczelarzem; zabrał mnie do swojej pasieki na przegląd pszczelich rodzin. A jakże, miód oczywiście już był (posmakowałem), ale najbardziej satysfakcjonuje mnie zrobienie zdjęcia, które pokazuje młodą królową wygryzającą się z założonego przez pszczoły dzikiego matecznika (6).

6. Matka pszczoły miodnej wygryza sie z dzikiego matecznika

Przygotowując się do fotografowania susłów perełkowanych (7) na Zamojszczyźnie, niezbędne było nie tylko poznanie zwyczajów i niemal rozkładu dnia tych zwierząt (można poszukać w Internecie), ale bardzo korzystny okazał się też kontakt z panem Krzysztofem opiekującym się susłami w terenie.

Ponieważ kolonie susłów są zlokalizowane w rezerwatach przyrody, musiałem uzyskać pisemną zgodę we właściwej Regionalnej Dyrekcji Ochrony Przyrody (za odpowiednią opłatą).

7. Suseł perełkowany jest bardzo ostrożny i płochliwy – polują na niego drapieżniki z ziemi i z powietrza

Na południową Lubelszczyznę jeździłem również fotografować modliszki (teraz same przylatują do naszego siedliska). Podczas jednej z wypraw w Lasy Lipskie (blisko na wschód od Lasów Janowskich) zaprzyjaźniony leśniczy, pan Marek, obwoził mnie po obiecujących miejscach.

Nigdzie modliszek nie znaleźliśmy. Za którymś pobytem, kiedy rozmawialiśmy, gdzie jeszcze podjechać – żona leśniczego zawołała – chodźcie, jest! No i rzeczywiście, na roślinie rosnącej przy południowej ścianie domu modliszka kończyła dojadać trzmiela (8).

Bardzo mała głębia ostrości nie tak jak się zaleca – nie na oko lecz w tym przypadku na buzię drapieżnika i wyżartą częścć ofiary.  I jeszcze „złota” myśl do tego zdjęcia – może na fotograficzne plenery należy umawiać się nie z leśniczymi, ale z ich żonami?

8. Modliszka kiedyś miała w Polsce ograniczony zasięg do południowowschodniej części Kraju. Teraz jej zasięg bardzo sie poszerzył.

Słuchaj rad dobrego fotografa

Warto też umawiać się na fotografowanie z dobrym fotografem. Wracaliśmy z Markiem ze wspólnego pleneru nad rzeką Krasną w Świętokrzyskim, kiedy kolega zasugerował, żeby zatrzymać się i spróbować fotografować pod światło bociany na gnieździe.

Tego nie planowaliśmy; sceneria nie była atrakcyjna, a do tego zbyt duże kontrasty pod słońce. Lubię kontrasty pod warunkiem, że są miękkie. Miękkie kontrasty? – tak, o tym też kiedyś napiszę. Robiliśmy zdjęcia nadające się tylko do skasowania (przynajmniej moje).

Ale nadciągnęły chmury, i kiedy promienie słoneczne zostały mocno przygaszone – sylwetki ptaków stały się bardzo (foto)graficzne. Po konwersji do czerni, szarości i bieli oraz kontroli kontrastu w programie graficznym uzyskałem mocny wizualnie obrazek młodych bocianów w gnieździe (9).

9. Nieloty bociana pod wieczorne światło

Wykorzystuj rzadkie zjawiska

Do zdjęcia zaćmienia księżyca teoretycznie przygotowała mnie informacja w Internecie, a zadanie praktycznie odrobiła bezchmurna pogoda. Miałem szczęście, a księżyc – na zamówienie – w pełni. Jedno zdjęcie zrobiłem przed pójściem spać, a do drugiego w nocy zmobilizował mnie budzik.

Na zdjęciu (10) nie ma pełnego zaćmienia, ale myślę, że dla kolorystyki obrazu to nawet lepiej. Warto zwrócić uwagę ma zmieniony układ plam na tarczy księżyca. Jest to wynik chybotania na skutek nierównomiernego rozłożenia jego masy wewnątrz naszego satelity i grawitacji w stosunku do dużo większej Ziemi.

10. Udało mi się nie przegapić zaćmienia ksieżyca

Podsumowanie

Przygotowanie teoretyczne, opanowanie fotograficznego rzemiosła, rozeznanie terenowe i często wsparcie ludzkie są bardzo ważne, ale potrzebna jest jeszcze wrażliwość, kreatywność, cierpliwość, no i odrobina szczęścia. Fotografuj „dla siebie” i „po swojemu”, ale przecież zdjęcia zawsze pokazujesz innym. Powinny więc zainteresować oglądających – najlepiej zarówno tematem jak i formą, przykuć uwagę, może nawet zaintrygować. Niech zdjęcie mówi; sama techniczna doskonałość obrazu tego nie zapewni; ważniejszy jest mocny przekaz.
 
Podczas każdego rodzaju fotografowania sprawdza się powszechnie znana zasada – być we właściwym miejscu o właściwym czasie i czekać na odpowiednią sytuację w kadrze. O końcowym wyniku decyduje wtedy już tylko wybór momentu naciśnięcia spustu migawki. Mając za sprzymierzeńca światło i odrobinę szczęścia, można wtedy zrobić niepowtarzalne zdjęcia. Drugiego razu nie będzie.

Scroll to Top